Dorota Chrabałowska
Japońskie miasto wprowadza dobrowolne limity na korzystanie ze smartfonów. Nastolatki uczą się ufać mediom dzięki codziennej gazecie. Giganci technologiczni łączą siły, by AI służyła ludziom, nie odwrotnie. To nie science fiction – to trzy historie z października 2025 roku, które pokazują, jak Japonia szuka równowagi między cyfrowymi możliwościami a ludzką potrzebą autentyczności. Jako studentka kultury Japonii obserwuję te zmiany z fascynacją – bo to właśnie tutaj widać, że przyszłość technologii nie musi oznaczać utraty człowieczeństwa.
Toyoake – miasto, które poprosiło mieszkańców o cyfrowy detoks
Kiedy pierwszy raz przeczytałam o tym eksperymencie, pomyślałam: tylko w Japonii. Toyoake, niewielkie miasto w prefekturze Aichi, 1 października 2025 roku wprowadziło coś bezprecedensowego – ordynację regulującą czas korzystania ze smartfonów. Brzmi jak drakoński środek? Nic bardziej mylnego. To nie są mandaty ani kary, tylko apel do świadomości mieszkańców, opakowany w konkretne wytyczne.
Sednem tej ordynacji jest przekonanie, że nadmierne korzystanie z urządzeń mobilnych wpływa negatywnie na jakość snu, zdrowie psychiczne i relacje rodzinne. Nie chodzi tu o technofobię, tylko o poszukiwanie równowagi w świecie, gdzie granica między realnym a wirtualnym coraz bardziej się zaciera. Władze miasta proponują limit dwóch godzin dziennie na aktywności rozrywkowe – te, które nie są związane z pracą czy nauką. To istotne rozróżnienie, bo nie chodzi o ograniczanie produktywności, tylko o walkę z tym, co wszyscy znamy: bezdusznym scrollowaniem mediów społecznościowych, które pożera czas i energię, nie dając nic w zamian.
Regulacja obejmuje wszystkich mieszkańców, ale szczególną uwagę zwraca na najmłodszych. Zakres jest uniwersalny – smartfony, tablety – ale podejście bardzo rodzinne, z naciskiem na wspólne ustalanie zasad w domach. To nie jest dyktatura cyfrowa, to próba otwarcia dialogu o tym, jak technologia wpływa na nasze codzienne życie.
Godziny ciszy i demokratyczny monitoring
Ordynacja jest bardzo konkretna, jeśli chodzi o to, kiedy młodzi ludzie powinni odkładać swoje urządzenia. Dla dzieci w szkole podstawowej i młodszych – to godzina 21:00. Dla starszej młodzieży, gimnazjalistów i osób do osiemnastego roku życia – 22:00. Te godziny nie są przypadkowe i nie wzięły się z kapelusza jakiegoś urzędnika. Wynikają z badań nad higieną snu i naturalnym rytmem dobowym młodych ludzi, które jednoznacznie pokazują, że niebieskie światło ekranów i stymulacja przed snem rujnują jakość odpoczynku.
Władze miasta jasno komunikują: głównym celem nie jest ograniczenie wolności, ale zapewnienie odpowiedniej ilości i jakości snu. W kraju, gdzie karoshi – śmierć z przepracowania – jest realnym problemem, troska o zdrowy odpoczynek ma głęboki sens kulturowy. Interesujący jest sposób, w jaki Toyoake podchodzi do monitorowania skuteczności tej ordynacji. Nie wprowadzono żadnych kar ani kontroli policyjnych sprawdzających, czy nastolatek o 22:05 jeszcze scrolluje TikToka.
Zamiast tego przeprowadzono ankiety wśród dwustu pięćdziesięciu mieszkańców zarejestrowanych w systemie e-monitor. Pytania są bardzo praktyczne: czy zmieniła się długość korzystania ze smartfonów? Czy poprawiła się jakość snu? Czy w rodzinach rozmawia się więcej? Na początek przyszłego roku zaplanowano większe badanie wśród uczniów, a burmistrz miasta planuje bezpośrednie spotkania z młodzieżą, żeby wysłuchać ich perspektywy. To pokazuje, że podejście jest prawdziwie demokratyczne i oparte na dialogu, a nie narzucaniu odgórnych rozwiązań, co w kontekście często hierarchicznego japońskiego społeczeństwa jest szczególnie znamienne.
Gazeta w szkole – lekarstwo na nieufność do mediów
Druga historia z października pokazuje ciekawy paradoks naszych czasów. Żyjemy w erze nieograniczonego dostępu do informacji, ale jednocześnie w erze głębokiej nieufności do mediów, szczególnie wśród młodych ludzi, którzy dorastali w świecie clickbaitów i fake newsów. Badacze z SmartNews i profesor Tetsuro Kobayashi z Uniwersytetu Waseda postanowili sprawdzić, czy bezpośredni kontakt z prasą tradycyjną może coś w tej kwestie zmienić, czy może budować most między pokoleniem Z a dziennikarstwem wysokiej jakości.
Eksperyment przeprowadzono w Gimnazjum Misasa w mieście Toda, gdzie dziewięćdziesięciu jeden uczniów pierwszej klasy gimnazjum – czyli młodzież, która dorastała już w erze mediów społecznościowych jako głównego źródła informacji – przez cztery miesiące, od kwietnia do lipca, otrzymywało codziennie dostarczane gazety do szkoły. To nie było zwykłe rozdawanie prasy z nadzieją, że ktoś w to zajrzy. Program był starannie zaprojektowany i miał solidne podstawy metodologiczne.
Uczniowie brali udział w wykładach, jak krytycznie oceniać źródła informacji, jak odróżnić opinię od faktu, jak weryfikować wiarygodność autora. We wtorki i czwartki przez dziesięć minut w ramach programu NIE – Newspapers in Education – czytali gazety, zakreślali artykuły, które ich zainteresowały, i zabierali je do domu. To było jak sadzenie nasion – małe, codzienne gesty, które miały szansę przekształcić się w trwały nawyk. Co miesiąc wypełniali kwestionariusze oceniające ich zaufanie do mediów na pięciostopniowej skali – od „wcale nie ufam” do „bardzo ufam”. Badacze porównali wyniki z inną szkołą, gdzie gazet nie dostarczano, tworząc klasyczny eksperyment kontrolowany.
Wzrost zaufania – liczby, które dają nadzieję
Wyniki tego eksperymentu są naprawdę uderzające i dają nadzieję w czasach, gdy mówi się o kryzysie dziennikarstwa i upadku mediów tradycyjnych. W kwietniu, na początku badania, zaledwie trzydzieści cztery procent uczniów z Gimnazjum Misasa oceniało media na cztery lub pięć punktów – czyli wyrażało stosunkowo wysokie zaufanie. Średnia ocena wynosiła 3,14, co jest wartością bliską środkowi skali, sugerującą raczej obojętność lub umiarkowany sceptycyzm, typowy dla pokolenia, które dorastało słysząc o manipulacjach i fake newsach.
Ale po zaledwie trzech miesiącach regularnego kontaktu z gazetami nastąpił prawdziwy przełom. W lipcu już pięćdziesiąt dziewięć procent uczniów – czyli prawie dwie trzecie – oceniało media wysoko. Średnia ocena wzrosła do 3,61, co jest statystycznie znaczącym skokiem. To wzrost o dwadzieścia pięć punktów procentowych w ciągu jednego kwartału, co w badaniach społecznych jest wynikiem wręcz spektakularnym.
Dla kontrastu – w szkole kontrolnej, gdzie uczniowie nie mieli dostępu do gazet i kontynuowali swoje normalne rutyny cyfrowe, zmiany były minimalne. Odsetek uczniów z wysokim zaufaniem wzrósł z czterdziestu jeden do zaledwie czterdziestu czterech procent, a średnia z 3,30 do 3,39 – różnica praktycznie nieistotna statystycznie, mieszcząca się w granicach błędu.
Profesor Kobayashi podkreślił, że te różnice są „znaczące” w sensie naukowym i nie można ich przypisać przypadkowi. Jego wniosek jest ważny dla przyszłości dziennikarstwa: młode pokolenia muszą nie tylko czytać media tradycyjne, ale też rozumieć, jak powstają wiadomości, jak działa proces weryfikacji, jakie są standardy etyczne w dziennikarstwie. To właśnie ta wiedza z pierwszej ręki pomaga budować zaufanie i odporność na dezinformację w internecie.
NVIDIA i Fujitsu – kiedy giganci łączą siły dla człowieka
Trzecia historia przenosi nas w przyszłość i pokazuje, jak wielkie korporacje technologiczne myślą o wykorzystaniu sztucznej inteligencji do rozwiązywania realnych problemów społecznych, a nie tylko do maksymalizacji zysków. Czwartego października 2025 roku w jednym z tokijskich hoteli doszło do symbolicznego momentu – Jensen Huang, charyzmatyczny CEO amerykańskiej NVIDIA, przytulił swojego japońskiego odpowiednika, Takahito Tokitę z Fujitsu. Ten gest, uwieczniony na zdjęciach obiegających media technologiczne, symbolizował rozpoczęcie strategicznego partnerstwa między gigantami z dwóch różnych kontynentów, które mają odmienne podejścia do biznesu i technologii.
NVIDIA to firma, która w ostatnich latach stała się kluczowym graczem w rewolucji AI, głównie dzięki swoim procesorom graficznym GPU, które są fundamentem dla trenowania i uruchamiania modeli sztucznej inteligencji. Bez przesady można powiedzieć, że każdy większy model językowy, każdy system rozpoznawania obrazu, każda zaawansowana symulacja – wszystko to działa na chipach NVIDIA. Fujitsu to japoński weteran technologiczny z wieloletnim doświadczeniem w telekomunikacji i produkcji komputerów, firma głęboko zakorzeniona w japońskiej kulturze biznesowej i rozumiejąca lokalne potrzeby społeczne.
Huang ogłosił wtedy coś, co brzmi jak fragment science fiction, ale w jego ustach nabrało wymiernego, realnego znaczenia: „Rewolucja przemysłowa AI już się zaczęła”. Ale nie chodziło o dystopijne wizje robotów zastępujących ludzi w każdej dziedzinie życia. Chodziło o coś znacznie bardziej przyziemnego i konkretnego – o stworzenie infrastruktury AI dla Japonii do roku 2030, systemu na którym będą opierać się różnorodne zastosowania sztucznej inteligencji, początkowo dostosowanego do japońskiego rynku, ale z potencjałem ekspansji globalnej.
Sześć obszarów, które zmienią przyszłość
To partnerstwo nie jest abstrakcyjną deklaracją na konferencji prasowej, która zostanie zapomniana po tygodniu. Ma bardzo konkretne cele w sześciu kluczowych obszarach, które dotykają najważniejszych wyzwań współczesnej Japonii. W ochronie zdrowia mówimy o rewolucji diagnostycznej – systemach, które mogą wykrywać choroby wcześniej niż ludzkie oko, analizując tysiące parametrów jednocześnie, o personalizowanej medycynie dopasowanej do profilu genetycznego pacjenta i o wsparciu lekarzy w podejmowaniu trudnych decyzji klinicznych. W kraju ze starzejącym się społeczeństwem i rosnącym obciążeniem systemu opieki zdrowotnej, to nie luksus, tylko konieczność.
Produkcja to obszar, gdzie współpraca już się rozpoczęła i przynosi wymierne efekty. Digital twins – cyfrowe bliźniaki fabryk – pozwalają symulować i optymalizować procesy produkcyjne zanim cokolwiek zostanie wyprodukowane fizycznie, oszczędzając czas, zasoby i pieniądze. Robotyka z AI może rozwiązać jeden z największych problemów współczesnej Japonii – dramatyczny niedobór siły roboczej w starzejącym się społeczeństwie, gdzie stosunek pracujących do emerytów staje się coraz bardziej niekorzystny. Środowisko to kolejny krytyczny obszar – AI może monitorować zanieczyszczenia w czasie rzeczywistym, optymalizować zużycie energii w inteligentnych budynkach, przewidywać klęski żywiołowe na podstawie analizy danych meteorologicznych i sejsmicznych.
Superkomputery nowej generacji oparte na GPU NVIDIA staną się fundamentem dla wszystkich tych zastosowań, oferując moc obliczeniową potrzebną do przetwarzania ogromnych ilości danych. Szczególnie interesujące są inteligentne roboty – planowana jest współpraca z Yaskawą, japońskim producentem robotów przemysłowych. Te roboty będą uczyć się i adaptować do nowych sytuacji, nie tylko wykonywać zaprogramowane zadania jak automaty, ale prawdziwie inteligentnie reagować na zmienne warunki. A obsługa klienta to systemy rozumiejące naturalny język, kontekst rozmowy i nawet emocje użytkownika – prawdziwa rewolucja w komunikacji człowieka z maszyną, która może sprawić, że interakcje z automatami przestaną być frustrujące. Jak podsumowali obaj liderzy: „AI będzie się stale rozwijać i uczyć” – to nie jest technologia statyczna, którą raz wdraża się i zapomina, ale żywy, ewoluujący system.
Człowiek w centrum technologicznej rewolucji
To, co wyróżnia to partnerstwo na tle wielu innych inicjatyw w dziedzinie AI, które często są tylko marketingowym szumem, to jego wyraźnie humanistyczne podejście. Nie chodzi tylko o technologię dla technologii, o pokazanie mięśni inżynierskich czy prześciganie się w parametrach wydajności. Strategia rozpoczyna się od rynku japońskiego jako laboratorium – wykorzystując wieloletnie doświadczenie Fujitsu w zrozumieniu specyfiki lokalnego rynku, mentalności, potrzeb społecznych i kulturowych niuansów, które często umykają zachodnim firmom. Po wypracowaniu rozwiązań w Japonii, gdzie można je przetestować w kontrolowanych warunkach i dostosować do lokalnych realiów, planowana jest ekspansja globalna.
GPU NVIDIA są tym dla AI, czym silniki spalinowe były dla pierwszej rewolucji przemysłowej – fundamentalną technologią umożliwiającą wszystko inne, infrastrukturą bez której żadne zaawansowane zastosowanie nie jest możliwe. Ale najważniejszy jest cel społeczny, który wybrzmiewa w każdej wypowiedzi obu liderów. Tokita mówił wprost: nie chodzi o maksymalizację zysków akcjonariuszy, ale o rozwiązywanie „poważniejszych problemów społecznych”, przed którymi stoi współczesna Japonia. W przypadku tego kraju to przede wszystkim starzejące się społeczeństwo i związany z tym niedobór pracowników w kluczowych sektorach gospodarki – od opieki zdrowotnej po produkcję.
Digital twins już teraz przyspieszają produkcję, pozwalając firmom robić więcej mniejszymi zasobami ludzkimi i materialnymi, co w warunkach kurczącego się rynku pracy jest kwestią przetrwania. A ostatecznie chodzi o utrzymanie konkurencyjności Japonii na arenie światowej w czasach, gdy inne kraje azjatyckie szybko gonią technologicznie. Huang powiedział coś prowokacyjnego, ale i mobilizującego: „Japonia może przewodzić światu w AI i robotyce”. To nie jest pusta deklaracja ani kurtuazyjny komplement dla gospodarzy – to wyzwanie i zobowiązanie, które teraz musi zostać zrealizowane.
Cytat Tokity idealnie podsumowuje filozofię tego przedsięwzięcia i pokazuje różnicę między tym partnerstwem a wieloma innymi inicjatywami w świecie technologii: „Poprzez naszą współpracę z NVIDIA dążymy do stworzenia nowych, bezprecedensowych technologii i przyczynienia się do rozwiązania jeszcze poważniejszych problemów społecznych”. To jest właśnie sedno – technologia jako narzędzie do rozwiązywania ludzkich problemów, nie jako cel sam w sobie.
Czapla jako symbol równowagi
Te trzy historie z października 2025 roku – dobrowolne limity smartfonów w Toyoake, eksperyment z gazetami w Gimnazjum Misasa i partnerstwo NVIDIA z Fujitsu – mogą wydawać się niepowiązane. Ale łączy je wspólny wątek: poszukiwanie równowagi między technologią a człowieczeństwem, między innowacją a tradycją, między efektywnością a jakością życia. Japonia, kraj który zawsze balansował między szacunkiem dla tradycji a otwartością na nowoczesność, pokazuje światu, że można wprowadzać technologię nie tracąc z oczu tego, co naprawdę ważne.
Obraz czapli wzlatującej nad japońskim krajobrazem jest tu symboliczny. Czapla reprezentuje wolność, ale też równowagę – umiejętność zarówno stąpania po ziemi, jak i unoszenia się w powietrze, bycia zarówno w świecie fizycznym jak i w przestworzach możliwości.
To metafora, której potrzebujemy w naszych czasach – umiejętności korzystania z technologii i jej potencjału, zachowując jednocześnie kontakt z tym, co prawdziwe, naturalne i ludzkie. Obserwując te zmiany z Warszawy, gdzie studiuję kulturę Japonii, widzę, że kraj Kwitnącej Wiśni może być drogowskazem dla reszty świata nie tylko w technologii, ale w mądrym, zrównoważonym podejściu do cyfrowej transformacji.
Źródła:
- https://mainichi.jp/english/articles/20251002/p2a/00m/0na/004000c
- https://japannews.yomiuri.co.jp/society/general-news/20251002-284212
- https://japantoday.com/category/tech/nvidia-and-fujitsu-agree-to-work-together-on-ai-robots-and-other-technology
- https://japantoday.com/category/picture-of-the-day/lift-off-4
Dorota Chrabałowska – studentka japonistyki na PJATK w Warszawie, pracuje na zapleczu wydawnictwa Moc Media. Jest osobą, która w codzienności uważnie szuka miejsc, w których spotykają się kultura i technologia oraz nie ginie z oczu człowiek.





