Paulina Klimańska-Nowak, autorka „Kądzieli” i najnowszego „Embrionu”, opowiada o tym, dlaczego pisze i jak literatura pomaga zrozumieć człowieka – niezależnie od epoki, w której osadzona jest opowieść. Esej o mocy pisania, empatii i uniwersalności ludzkich doświadczeń.
Literatura od zawsze pomagała mi poznawać i rozumieć świat. Książki – bez względu na gatunek literacki – to okno na nasze emocje i rzeczywistość, która nas otacza. Dzięki nim wyruszamy w podróż: do innych krajów, czasów, w przyszłość, poza Ziemię… A przede wszystkim zaglądamy pod podszewkę – dowiadujemy się czegoś o nas samych. Uczymy się empatii. To między innymi dlatego czytam, a od jakiegoś czasu też piszę.
Pisanie jako próba zrozumienia
Gdy coś zaczyna mnie nurtować, uwierać, przy pomocy tekstu próbuję rozłożyć to na czynniki pierwsze. Pisanie staje się dla mnie narzędziem myślenia – sposobem na oswojenie tego, co niepokojące, na nazwanie tego, co wymyka się prostym definicjom. W swoich opowieściach w centrum zawsze stawiam człowieka. Tak było, gdy pisałam opowiadania, „Kądziel”, czy najnowszy „Embrion”. Bez względu na formę, gatunek i realia, które przedstawiam, przede wszystkim próbuję zrozumieć to, co nami kieruje, co nas kształtuje, co może zranić, wzmocnić lub – przeciwnie – pozbawić chęci istnienia.
Stąd biorą się moje bohaterki i bohaterowie. Nie z arbitralnych decyzji fabularnych, ale z pytań: kim są? Kim mogą się stać w zależności od okoliczności? Jakie wybory ich definiują, a jakie destruują?
Kądziel – o dziedziczeniu ran

Równocześnie „Kądziel” jest opowieścią o przełamywaniu tych schematów i poszukiwaniu siebie, nawet jeśli droga ku temu okaże się wyboista. Ta książka stała się dla mnie próbą zrozumienia, dlaczego niektórym pokoleniom udaje się przerwać łańcuch cierpienia, a innym nie.
Embrion – o ucieczce od siebie

Tom nie jest typowym bohaterem science fiction – nie ratuje ludzkości ani nie dokonuje przełomowych odkryć. Jest zwyczajnym człowiekiem zagubionym w ekstremalnej rzeczywistości. Jego tęsknota, lęki i wybory prowadzą historię i stanowią jej fundament. Obsesja na punkcie opuszczenia Ziemi staje się dla niego nie tylko marzeniem o przyszłości, ale także desperacką próbą ucieczki od bólu, żałoby, poczucia winy.
Pisząc o Tomie, chciałam pokazać, jak w obliczu kryzysu – zarówno globalnego, jak i osobistego – człowiek może stracić orientację moralną, zatracić się w realizacji celu, który miał go zbawić. To pytanie o cenę marzeń i granice, których nie powinniśmy przekraczać w dążeniu do ich spełnienia.
Człowiek jako rdzeń każdej opowieści
Wierzę głęboko, że literatura – niezależnie od gatunku – jest opowieścią o człowieku. Możemy zmieniać scenerię, bawić się fabułą, kreować inne epoki czy światy, ale rdzeń pozostaje ten sam. Zawsze opowiadamy o tym, co uniwersalne: o miłości i stracie, o tęsknocie i spełnieniu, o lęku i odwadze. Dlatego w książkach odnajdujemy własne pytania i lęki, odbicia naszych prywatnych mikroświatów, echa doświadczeń, które wydawały nam się niepowtarzalne.
Literatura jest zwierciadłem. Czasem nieprzyjemnie wyraźnym, czasem łagodnie zaciemnionym. Ale zawsze pokazuje nam coś istotnego o nas samych – jeśli tylko zechcemy w nie zajrzeć.


