Rozmawiamy z Dominiką Matułą, która znana jest jako Domi Czyta i na polu blogersko-bookstagramowym od dawna działa pod hasłem „Czytaj i Pozwól Czytać Innym”. Obecnie misja nabrała innego charakteru, bowiem zwraca uwagę na legalność źródeł, z których korzystamy => „Czytaj Legalnie i Pozwól Legalnie Czytać Innym”
Czy to realny problem? Czy można legalnie czytać niewielkim kosztem i pozostawać fair względem autorów i wydawców? Zobaczmy, jakie remedium zaleca Dominika?
Wydawnictwo Moc Media reprezentuje w wywiadzie Monika Szymor.
Zapraszamy!
Moc Media: Cześć Dominiko, na wstępie chciałabym bardzo Ci podziękować za Twój czas i zgodę na naszą rozmowę. Od lat prowadzisz blog Domi Czyta, szeroko podchodzisz do literatury, bo sięgasz zarówno po literaturę piękną, jak i obyczajową, kryminały czy reportaże. Recenzujesz książki i jednocześnie promujesz czytelnictwo.
Powiedz, co daje Ci motywację do takich działań? Co Ci dają książki, że tak nałogowo po nie sięgasz i rekomendujesz to samo innym?
Domi Czyta: Cześć! Serdecznie dziękuję za Twoją propozycję rozmowy. 🙂
Rzeczywiście, od czterech lat piszę o przeczytanych książkach i promuję czytelnictwo jako świetną alternatywę dla gier komputerowych czy seriali. Motywuje mnie do tego moja pasja czytania i dzielenia się nią z innymi. Tym bardziej, że książki towarzyszą mi od najmłodszych lat. Doskonale pamiętam wydeptane ścieżki do moich osiedlowych bibliotek.
Moc Media: Których autorów częściej poszukujesz – polskich czy zagranicznych?
Domi Czyta: Szczerze mówiąc, w ostatnim czasie częściej wpadają mi w ręce książki naszych rodzimych twórców. Skoro polska literatura jest dobra, zarówno ta popularna, jak i piękna, nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów.
Moc Media: Czy jest to świadomy wybór, czy jednak jest to trochę przypadkowy łańcuszek, gdzie od jednego tytułu czy autora przechodzisz do kolejnego?
Domi Czyta: Często czytam na spontanie. 🙂 Kiedy odkryję nową pisarkę czy pisarza, chociażby dzięki poleceniom znajomych na Instagramie, potrafię przepaść na wiele godzin, do czasu aż przeczytam wszystko, co zostało przed nich dotychczas wydane.
Moc Media: Pod koniec czerwca rozpoczęłaś akcję „Czytaj Legalnie”. Ideą jest promocja legalnych źródeł, z których czytelnicy zwykli nabywać, pobierać książki. Wspierasz w ten sposób całą branżę wydawniczą. Temat bowiem interesuje wszystkich uczestników rynku – od pisarzy przez wydawnictwa po księgarnie.
Czytałam, że inspiracją do uruchomienia tej kampanii był wpis pisarki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej o pirackim wycieku jej książki.
Możesz przybliżyć nam tę historię?
Domi Czyta: Dawno, dawno temu… a nie! Wróć! 😉 Dokładnie 29 czerwca 2020 r. Agnieszka opublikowała post w swojej grupie fanowskiej na Facebooku, w którym jasno wyraziła swoją złość. Na jednym z portali do nielegalnego współdzielenia plików pojawił się bowiem e-book z jej książką – jeszcze przed oficjalną premierą.
Zareagowałam dokładnie w swoim stylu – spontanicznie. Wypowiedziałam się na ten temat u siebie na Instagramie. Dodałam hasztag #CzytajLegalnieiPozwólLegalnieCzytaćInnym.
Przez udostępnienia w social mediach sprawa nabrała rozgłosu. Stworzyłam zatem bazę wiedzy o źródłach legalnego czytania książek i opublikowałam ją na blogu.
Moc Media: Czy są Ci bliżej znane inne podobne historie? Jak oceniasz rozmiar tego zjawiska?
Domi Czyta: Niestety, można podawać setki takich przykładów. Książki polskich i zagranicznych pisarzy są udostępniane w Internecie na potęgę! Łamane są wszelkie prawa autorskie. Naruszana jest własność intelektualna.
Skala problemu naprawdę przeraża, bo osoby pobierające nielegalnie wrzucone do sieci pliki albo nie zdają sobie sprawy z tego, jak szkodzą autorom, albo robią to z pełną premedytacją.
Kluczowe jest to, że polskie prawo zabrania jedynie udostępniania, a nie pobierania ebooków czy audiobooków.
Moc Media: #CzytajLegalnie rozprzestrzeniło się w sieci niezwykle szybko. W różnych miejscach pojawiło się wiele wpisów promujących czytelnictwo pod hasztagiem, który rozpoczęłaś promować.
Czy musiałaś rozpocząć tę lawinę, szukając wspólników zbrodni, czy był to wirus, który samoistnie się rozprzestrzenił?
Domi Czyta: Przyznaję, że wszystko zaczęło się od udostępnień mojego apelu o legalne czytanie na Instagramie przez osoby, które mnie obserwują. Jednakże zasięgi w social mediach mimo wszystko są ograniczane przez algorytmy, przez co mój przekaz nie mógł trafić do wszystkich. Postanowiłam zatem wyjść z inicjatywą i zaprosić do akcji blogerów, wydawców, bibliotekarzy i pisarzy.
Im więcej osób włączało się do akcji, tym szersze zaczęła zataczać kręgi.
Moc Media: Masz może swoich ulubionych twórców czy miejsca promujące czytelnictwo, których chciałabyś przy tej okazji wymienić?
Domi Czyta: Jestem wielką fanką recenzji i wywiadów prowadzonych przez dziennikarkę Marię Olechę-Lisiecką.
Chętnie śledzę tzw. bookstagramy, czyli profile książkowe na Instagramie, a jest ich sporo.
Moc Media: Legalny dostęp do książek umożliwia wiele źródeł. Księgarnie sieciowe, niszowe, lokalne, a także serwisy, gdzie przy opłaceniu abonamentu otrzymujemy wgląd w nowości, klasykę i e-booki czy audiobooki.
Jak oceniasz, co może kierować tymi, którzy z tego nie korzystają i decydują się na wspieranie producentów pirackich treści, zamiast leganie zapłacić twórcom?
Domi Czyta: Uważam, że z jednej strony to kwestia niewiedzy na temat istnienia legalnych i łatwo dostępnych źródeł. Z drugiej strony, jest to wygodnictwo oraz perfidia tych, którzy okradają pisarzy, wrzucając nielegalne kopie ich utworów do sieci.
Moc Media: Kiedy rozmawiamy o legalnych źródłach, koniecznie chciałabym wspomnieć o bibliotekach. Brak funduszy nie jest bowiem wytłumaczeniem dla czytelników poszukujących jak najtańszego dostępu do literatury. Nowoczesne karty członkowskie, tzw. fiszki, umożliwiają wypożyczanie książek nie tylko w rejonowej bibliotece, ale w całym mieście. Można korzystać z bibliotek w małych miasteczkach czy w okolicach wiejskich.
Co ważne, za każde pobranie e-booka z biblioteki są wypłacane twórcom tantiemy.
Według raportu GUS na koniec 2019 r., 5983,7 tys. czytelników wypożyczyło aż 102,7 mln woluminów księgozbioru. To niemała liczba. Jednakże, co z kolei pokazują badania Deloitte, i tak co drugi internauta w wieku 15-75 lat korzysta z nielegalnych źródeł w sieci.
Jak myślisz, co może być przyczyną takiego stanu rzeczy?
Domi Czyta: To bardzo smutne statystyki. Utwierdzają mnie w przekonaniu, że potrzebna jest kampania uświadamiająca, jak łatwo i tanio, czy wręcz bezpłatnie, możemy korzystać z zasobów ebooków i audiobooków.
Spora część internautów być może nawet nie wie, że w bibliotece można wypożyczyć audiobooki czy uzyskać kod do darmowego korzystania z platformy Legimi.
Książkowi pasjonaci mają tu pole do popisu. Mogą szczerzyć wiedzę o legalnych opcjach wśród rodziny i znajomych.
Moc Media: Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) podaje w „Zestawieniu wskaźników dotyczących własności intelektualnej i młodych ludzi 2019” (badanie zostało przeprowadzone w 28 krajach europejskich na osobach w wieku od 19 do 24 lat), że przyczyną sięgania przez młodych ludzi po nielegalne źródła są:
- wysoka cena,
- brak legalnej oferty,
- lepsza oferta wśród nielegalnych serwisów.
Czy zechciałabyś opatrzeć te dane swoim komentarzem?
Domi Czyta: Nie wiedziałam o takim raporcie. Pytanie, jak te dane rozkładały się w poszczególnych krajach.
Na podstawie własnych doświadczeń uważam, że kwestia ceny oraz brak legalnej oferty to argumenty łatwe do zbicia.
- Księgarnie, wydawcy, a nawet sami pisarze, oferują promocje książkowe.
- Dostęp do platform z legalnymi e-bookami i audiobookami jest często bezpłatny lub relatywnie niskopłatny.
Naprawdę, wystarczy sprawdzić możliwości, a nie zasłaniać się stereotypowymi opiniami. 😉
Z kolei „lepsza oferta wśród nielegalnych serwisów” to naprawdę kuriozalne sformułowanie. Tego typu miejsca w ogóle nie powinny istnieć.
Moc Media: Powiem Ci, że we wspomnianym badaniu europejskim na szczęście odnotowano wzrost moralnego znaczenia na rzecz prawnego naruszania własności intelektualnej.
- Część osób uznaje, że podrobione książki, skopiowane pliki PDF i nielegalne źródła nie są w porządku.
- Niektórzy zaczynają zauważać, że twórcy i artyści mogą być przez to poszkodowani.
Jak sądzisz, co możemy jeszcze zrobić, by nielegalne źródła zaczęły być postrzegane przez społeczeństwo negatywnie? By w końcu wszyscy uznali, że wspieranie piratów jest nieuczciwe?
Domi Czyta: Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja!
- Należy uczulać przede wszystkim dzieci i młodzież na to, które z dostępnych w Internecie zasobów są legalne, a które nie i stanowią wyłącznie nabijanie kabzy złodziejom, narażając twórców na realne straty, nie tylko finansowe.
- Dużą nadzieję pokładam w bibliotekarzach, zarówno tych pracujących w książnicach publicznych, jak i szkolnych, oraz w nauczycielach, którzy chcą organizować pogadanki o prawach autorskich i źródłach.
- W osobach szanujących pracę pisarzy.
- Liczę też i na nas, i na zaczytanych.
- Widzę duży potencjał w apelu #CzytajLegalnie.
Moc Media: W Polsce mamy na przykład Legimi czy EmpikGo. W czasie pandemii zasoby serwisów zostały udostępnione bezpłatnie. Z kolei miesięczny abonament za dostęp do zasobów jest porównywalny do ceny jednego biletu do kina, a niekiedy koszt ten jest jeszcze niższy.
Argumentami wśród badanych za korzystaniem z nielegalnych źródeł pobierania treści są:
- łatwość i szybkość dostępu do poszukiwanych treści,
- szeroka oferta,
- możliwość konsumowania treści w dowolnym czasie i brak wnoszenia opłat.
Jak Ty wychodzisz przeciw takim argumentom?
Domi Czyta: Ciekawe, że w polskiej mentalności „piracka darmocha” ma się tak dobrze.
Jakby zwolennicy korzystania z nielegalnych źródeł nie potrafili się wzbić ponad egoizm i spojrzeć na pobieranie pirackich kopii książek, muzyki czy filmów (bo to każdego wytworu kultury dotyczy), jak na złodziejski proceder. De facto tym właśnie jest „piractwo”. Wszak gdyby ich praca była wykorzystywana także bez ich zgody, np. jako splagiatowana praca dyplomowa, zapewne głośno by krzyczeli.
Powtórzę raz jeszcze: można i trzeba czytać legalnie. Często jest to możliwe nawet za darmo.
Wystarczy odwiedzić swoją lokalną bibliotekę.
Moc Media: W okresie pandemii wzrosła liczba czytelników, choćby na platformie Empik Go, która w kilka dni po uruchomieniu darmowego korzystania zarejestrowała ponad 400 tys. użytkowników.
Portal Legimi użyczył darmowych kodów dla czytelników, wystarczyło zgłosić się do biblioteki z prośbą o jego wygenerowanie.
Odbyły się na przykład Wirtualne Targi Książki Book Targ, a na nich spotkania autorskie z czytelnikami on-line. Między innymi dzięki wspomnianym akcjom możliwości legalnego korzystania z zasobów książkowych rozszerzyły się na każdego zainteresowanego czytaniem.
Czy nagła łatwość w dostępie do autorów, otwarte bezpłatnie zasoby, nie wspomagają z kolei przekonania czytelników, że najlepsze książki i treści to są te, które otrzymują bez ponoszenia kosztów ze swojej strony?
Jak myślisz, czy to finalnie może stanowić zagrożenie dla legalnych źródeł?
Domi Czyta: Co za ciekawe pytanie! I mówiąc szczerze, niesamowicie pokrętne.
Dostęp do legalnych książek, czy to w czasie darmowego dostępu próbnego rozbudzającego apetyt na więcej, czy to regularnego korzystania z nich za opłatą miesięczną (jak wspomniałaś wcześniej często bardzo niską), mógłby wejść Polakom w nawyk.
Złodziejstwo zawsze będzie zagrożeniem dla tych, którzy nie są fair wobec siebie i innych. Jednakże nie oznacza to, że mamy schodzić z dobrej ścieżki i wspierać kradzież własności intelektualnej.
Moc Media: Wrócę jeszcze na chwilę do badania Deloitte, w którym 61% respondentów odpowiedziało, że w przypadku braku możliwości z korzystania z nielegalnych źródeł byliby skłonni do skorzystania z tych legalnych.
Sądzisz, że jest możliwe ograniczenie działalności serwisów oferujących nielegalnie książki, filmy czy muzykę?
Domi Czyta: Na razie prawo w Polsce i jego konsekwentne respektowanie stoją pod dużym znakiem zapytania.
Pozornie niewielka skala szkody przekłada się na to, że internetowi piraci nie są pociągani do odpowiedzialności.
Gdyby wprowadzono również zakaz pobierania nielegalnych treści, myślę, że to już byłaby kolosalna zmiana na korzyść autorów.
Ograniczenie działania serwisów rozprowadzających rękami swoich użytkowników pirackie kopie e-booków i audiobooków czy utworów muzycznych i filmów przekładałoby się na realne zmniejszenie skali zjawiska.
Moc Media: W tym miejscu chciałabym zwrócić uwagę na dość ważny aspekt. Instytut Inicjatyw Publicznych jeszcze w 2016 r. przedstawił wyniki badania, w którym licealiści i studenci otwarcie przyznawali, że nie znają nikogo, kto zostałby ukarany za nielegalnie pobierane treści.
Wnioski są takie, że powszechnie wiadomo, iż jest to czyn karalny, lecz pozbawiony jakichkolwiek konsekwencji dla osoby dopuszczającej się korzystania z nielegalnych źródeł.
Widzisz może rozwiązania dla tej sytuacji, by przestano postrzegać nielegalne źródła jako korzystne?
Domi Czyta: Podstawą jest uświadamianie użytkowników. Niech wiedzą, komu i za co płacą.
Nie zgadzam się z argumentem, że opłata za transfer danych na wszelkiego typu „gryzoniach” jest tym samym, co miesięczny abonament płacony platformie rozliczającej się z autorami i wydawcami. Jest to kłamstwo w żywe oczy.
Moc Media: Na przełomie marca i kwietnia uruchomiono akcję „Książka na telefon. Wspieramy lokalne księgarnie”. Mnie osobiście mobilizują takie przedsięwzięcia i chętnie dzielę się nimi z innymi.
Twoja kampania również zwiększa świadomość Polaków.
Jakie masz plany na przyszłość, które wiążesz z hasztagiem #CzytajLegalnie?
Domi Czyta: Chciałabym jeszcze porozmawiać o akcji „Czytaj legalnie i pozwól legalnie czytać innym” z osobami z branży literackiej.
Ponadto dostaję sygnały, że w planach są różne inicjatywy promujące legalne czytelnictwo, które mają podjąć sami wydawcy i autorzy.
O wszystkim z pewnością będę informowała na Facebooku, Instagramie i Twitterze.
Moc Media: Dominiko, jestem ogromnie wdzięczna za tę wartościową rozmowę. Bardzo się cieszę, że była taka możliwość. Mam nadzieję, że opublikowanie jej również będzie kamyczkiem do zmiany postaw.
Naszym celem jest wspólne wspieranie twórców.
Apelujemy zatem do wszystkich, byśmy sięgali do legalnych źródeł bez względu na charakter dzieła, jego format czy dziedzinę – szczególnie w zaciszu własnych domów, gdy nikt nas nie widzi.
Dominiko, życzę Ci powodzenia w Twoich projektach i dalszych pokładów kreatywności do kolejnych przedsięwzięć.
Domi Czyta: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Pozdrawiam wszystkich zaczytanych, zwłaszcza tych, którzy pod wpływem mojej akcji odkryli legalne czytanie i krzewią tę ideę z pełnym przekonaniem.
Stronę Dominiki odnajdziesz pod adresem: Domi-Czyta.pl.
Rozmowę w imieniu wydawnictwa Moc Media przeprowadziła Monika Szymor (kontakt: m.szymor@mocmedia.eu).
[…] Dzień Książki i Praw Autorskich skupia się na ochronie praw autorskich. To ważne, ponieważ pisarze i inni twórcy potrzebują ochrony swoich dzieł […]
Temat niezwykle ważny. Cieszę się, że mogłam przeprowadzić wywiad z Domi Czyta. Mam nadzieję, że więcej osób zwróci uwagę na to skąd pobiera książki, filmy czy muzykę. Myśl o tym, że istnieje ryzyko, że książka, którą niebawem wydamy, miałaby pojawić się w nielegalnych źródłach wywołuje wielki smutek. 🙁 Oby świadomość ludzi zmieniała się i coraz więcej edukowało innych hasłem #czytajlegalnie !!!
Bardzo ciekawy wywiad. A bać się nie ma co. Znam autorów, którzy ze strachu przed nielegalnymi kopiami rezygnują z publikacji, a nawet ich nie kończą. Niektórzy próbują w częściach różnym redaktorom dawać swoje książki do opracowania, co utrudnia zachowanie spojnego stylu. To już zakrawa o manię. Uważam, że trzeba być mimo wszystko optymistą i robić swoje.
Świetnie przeprowadzona rozmowa. Temat, który został w niej poruszony, jest niezwykle aktualny. Zwrócę większą uwagę na problem legalnego czytania w czasie rozmów z młodzieżą 👍 Cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga.
Joanno bardzo się cieszę. 🙂
Serdecznie Cię pozdrawiam!